piątek, 21 maja 2010

Książę Brzydal i jego klacze


Ajman Stud należy raczej do nowości w świecie konia arabskiego, bo ta stajnia, położona w jednym z mniej znanych spośród siedmiu Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Adżmanie, została założona zaledwie kilka lat temu, w 2002 roku. Jednak już w 2005 konie z Adżmanu zaczęły święcić triumfy na międzynarodowym pokazie w Aachen. Fundator tej stadniny, szejk Ammar ibn Humaid al-Nuaimi, uważany powszechnie za następcę na adżmańskim stolcu (chociaż u Arabów to nigdy tak do końca nie wiadomo), jest jednocześnie moim osobistym ulubieńcem ze względu na wyróżniającą go, wprost rozbrajającą brzydotę. Na zdjęciu po lewej, z naszą polską sławą z Janowa, Kwesturą, wyszedł korzystniej niż w rzeczywistości, jednak uważam go za bardzo poważnego kandydata do tytułu Najszpetniejszego Następcy Tronu na Świecie. Jego pasją są szczególnie białe klacze, może dlatego, że on sam taki śniady... Dość jednak tych złośliwości.
Zabudowania Ajman Stud, położone wśród wydm 30 km od miasta Ajman, są utrzymane w tradycyjnym, arabskim stylu i mają przypominać dawną fortecę. Nawet ściany są wymurowane trochę krzywo, żeby sprawić wrażenie czegoś starego i autentycznego w tym kraju bez zabytków, gdzie wszelkie zabudowania wznoszono kiedyś od nowa po każdym ulewnym deszczu, który nawet na pustyni raz na jakiś czas się zdarza. Organizuje się tam co roku w styczniu wielki show, łączący konie, urodziwe amazonki, pokazy pirotechniczne, sokolnictwo i wiele innych atrakcji-niespodzianek, jak na przykład pokazy szybowcowe.
Konie adżmańskie, podobnie jak "zabytkowa" stadnina, są czymś na kształt rekonstrukcji. Trudno byłoby nazwać je asil w tym najściślejszym sensie, bo zrąb hodowli pochodzi z kalifornijskiej stadniny Om El Arab, ale w dzisiejszym zglobalizowanym świecie trudno już o rzeczy naprawdę autentyczne (stąd mój podziw jako prawdziwej znawczyni dla samego szejka, który w całej tej historii jest niewątpliwie najbardziej asil). Widoczny jest jednak nacisk, jaki kładzie się na odbudowę najbardziej "arabskiego", pustynnego typu konia. To właśnie stanowi klucz doboru klaczy sprowadzanych z całego świata, i zarazem źródło pasma sukcesów koni należących do Ammara al-Nuaimiego na wielkich pokazach międzynarodowych w ostatnich latach. W typowy dla ponowoczesności sposób, ta "odbudowa" jest jednak tak naprawdę po prostu budową. Tylu i tak doskonałych koni Arabowie z pewnością nigdy przedtem nie trzymali, i na pewno nie w tym rejonie Półwyspu Arabskiego. Istniała jedynie tradycja pewnego snu czy marzenia o koniu, które dopiero w naszych czasach mogło być zrealizowane. Dopiero współczesne pieniądze, ale także możliwości techniczne, od weterynarii po transport, pozwoliły myśleć o urzeczywistnieniu abstrakcyjnego ideału konia arabskiego. I o to mniej więcej właśnie chodzi w Adżmanie.