wtorek, 6 kwietnia 2010

Polo

Ostatnio wyraz polo zaczyna się u nas kojarzyć już nie tylko z rodzajem koszulki, a podobno istnieje już nawet Polskie Towarzystwo Polo oraz Polski Polo Klub. Jednak w moim wyobrażeniu ten sport jest naprawdę, naprawdę bardzo trudny; wymaga bardzo dobrego opanowania zarówno samej jazdy konnej, jak i własnych, specyficznych technik. No, ale faktem jest, że wrażenie jakie można wywrzeć na biznesowych partnerach warte jest każdej ceny...


Gracze w polo, fragment fresku z mauzoleum Quianling, Chiny, Dynastia Tang, 706 n.e.

Historia polo wywodzi się ze starożytnej Persji. Było dworską rozgrywką, rodzajem turnieju imitującego miniaturową bitwę - dawniej uczestniczyło w tym nawet kilkudziesięciu jeźdźców. Co ciekawe, już w dawnych czasach w polo grywały również kobiety. W średniowieczu ten perski zwyczaj rozprzestrzenił się zarówno w Bizancjum i w świecie arabskim, jak i na Dalekim Wschodzie, sięgając Indii, Chin i Japonii. To właśnie w Indiach, w Manipurze zapoznali się z tą grą Anglicy, i to oni właśnie nadali jej status sportu dżentelmenów, do jakiego współcześni amatorzy polo chcieliby pewnie nawiązywać. Oryginalna wersja polo z Manipuru charakteryzowała się tym, że rozgrywano ją na miejscowych kucach i wcale nie ograniczała się do klasy wyższej. Owszem, bywała grywana na miejscowym dworze, ale także wśród pospólstwa. Chociaż Anglicy w Indiach grywali w polo od lat 30. XIX wieku, to ostatecznie ta gra trafiła do Europy dopiero jakieś trzydzieści lat później. Wtedy też zaczęto ją kodyfikować i tworzyć sztywne reguły, a sama gra stała się wolniejsza i mniej agresywna. W XX wieku polo trafiło do Nowego Świata, zarówno do USA, jak i do obfitujących w konie krajów Ameryki Południowej, takich jak Argentyna, Chile czy Meksyk.
Cała zabawa polega na tym, żeby strzelić bramkę drużynie przeciwnej. Gra się małą piłeczką (plastikową, drewnianą albo skórzaną), w którą trzeba trafić specjalnym kijkiem z poprzeczką, zwanym malettem. Na dodatek trzeba to zrobić jadąc na koniu i to w dość żwawym tempie...
Każda z dwóch drużyn składa się z czterech graczy na koniach, a rzecz dzieje się na dużym trawiastym lub piaszczystym boisku, otoczonym niskimi, drewnianymi bandami, mającym wymiary 300x200 jardów, czy też 275x183 m. Istnieje też polo halowe, rozgrywane na czymś w rodzaju sporej krytej ujeżdżalni. Wówczas zespoły liczą tylko po trzy osoby.
Mecz składa się z czterech, sześciu lub ośmiu krótkich rund, trwających po 6-7 minut. Ciekawe, że nazywają się one czukka, co jest słowem pokrewnym znanemu całkiem skądinąd wyrazowi "czakram" (krąg, koło). Bramki są szerokie (8 jardów) i po każdym golu drużyny zamieniają się miejscami. W przerwach między czukkami zmienia się konie, czy też raczej kuce, bo to one właśnie są uznawane za najlepsze do gry w polo.
Dlatego też, jak wyczytałam ostatnio w jednym czasopiśmie zajmującym się luksusowym stylem życia, pewien klub w Polsce wynajmuje za 10 tys. złotych miesięcznie komplet sprzętu i dwa konie (nie oznacza to, że jest to zestaw dla dwojga, ale że oferuje się konia na zmianę podczas przerwy).
Jak więc widać, polo jest rzeczywiście sportem ekskluzywnym, to znaczy działającym tak, aby zagwarantować, że nie każdy jest w stanie go uprawiać. Chodzi tu nie tylko o koszty, ale też o czas niezbędny do tego, aby osiągnąć przynajmniej przyzwoity poziom. Polo jest wybitnie sportem definiującym "klasę próżniaczą".


Afisz turnieju polo toczącego się właśnie w Ghantoot Racing and Polo Club w Abu Dhabi (25 marca-9 kwietnia 2010), zorganizowanego pod patronatem szejka Falaha Bin Zayeda al-Nahyana, będącego znaną postacią w świecie tego sportu.