Poszczególne gatunki ptaków specjalizują się w różnych strategiach polowania, a co za tym idzie, w różnych rodzajach zwierzyny. Na przykład sokół wędrowny jest najszybszym z ptaków. W locie poziomym osiąga prędkość 110 km/godz, ale pikując może się rozpędzić nawet do 440 km/godz. Jego specjalnością jest więc chwytanie w locie innych ptaków, np. gołębi. Zderzenie rozpędzonego, pikującego sokoła z jego ofiarą mogłoby się źle skończyć dla obu stron, toteż, co ciekawe, strategia sokoła polega na tym, że stara się przetrącić skrzydło innego ptaka. Mięso gołębia jest co prawda jadalne i było dawniej dość wysoko cenione, ale dziś na ogół przyjemność jego spożycia pozostawia się sokołowi... Natomiast główną atrakcją jest chyba wizualne napięcie wypełniające starcie tych dwóch tak różnych, ale bogatych w symboliczne znaczenia ptaków.
Sokół wędrowny (Falco peregrinus)
Natomiast saker nadaje się do polowania na większe ptactwo, na przykład podobną do dropia hubarę. Różni się też od sokoła wędrownego strategią: poluje głównie w locie poziomym. Potrafi dosiadać nawet gazelę, chociaż uporanie się z tak dużą ofiarą sprawia mu spore trudności i oznacza zawsze długotrwałą walkę (jak widać poniżej na clipie z udziałem pana emira). Dlatego też w prawdziwie "beduińskim" polowaniu na gazele, gdy chodziło rzeczywiście o skuteczne zdobycie mięsa, przeważnie kojarzono tego ptaka z salukami, co jednak ujmuje wiele dramatyzmu i widowiskowości. Także pojedynek tego sokoła z hubarą jest bardzo widowiskowy (oczywiście dla ludzi generalnie ceniących sceny tego rodzaju). Dodatkowej pikanterii nadaje temu fakt, że mięso hubary jest nie tylko wyjątkowo smaczne, ale też (ponoć) uznawane przez niektórych za afrodyzjak, czego oczywiście żadne badania nie potwierdzają. Ewentualny efekt wynika, jak sądzę, nie tyle z hipotetycznych substancji czynnych zawartych w mięsie, ile ze złożonej dynamiki emocjonalnej, jaka wywiązuje się u mężczyzny na skutek łowieckich przeżyć...
W krajach Półwyspu Arabskiego, gdzie sokolnictwo jest popularną rozrywką, obecnie poluje się przeważnie zarówno na gazele, jak i na hubary specjalnie hodowane do tego celu i wypuszczane bezpośrednio przed rozpoczęciem łowów. Innymi słowy, żeby zapolować, trzeba przyjść nie tylko z własnym sokołem, ale i z własną ułowką... Nadal modne są wprawdzie wyjazdy do innych krajów, np. do Pakistanu, gdzie można jeszcze spotkać "autentyczną", dziką hubarę, ale można zauważyć odchodzenie od tego na korzyść projektów łączących łowiectwo z ochroną i świadomą hodowlą najbardziej cenionych gatunków, co jest popierane czy wręcz lansowane przez arabskie elity. Nie przypadkiem fundację zajmującą się hubarami firmuje jeden z saudyjskich następców tronu, Sultan ibn Abdulaziz. Raz jeszcze potwierdza to, że w polowaniu z sokołami nie chodzi tak naprawdę o to, żeby zdobyć coś, czego się przedtem nie posiadało, ale o walory leżące przede wszystkim w sferze symbolicznej...
W Europie poluje się oczywiście na bażanty dla ich wykwintnego mięsa, ale tradycyjnie za najcenniejsze trofeum sokolnicze uznawano zawsze rajery, czyli dwa długie pióra znajdujące się na głowie czapli. Nawiasem mówiąc można było je eksponować nie tylko w kąciku myśliwskim, ale i na własnej głowie, ponieważ już od XVI wieku umieszczano je, jako tzw. egretkę, zarówno na męskich, jak i damskich nakryciach głowy. Nie jestem pewna, czy mięso czapli w ogóle jest jadalne, ale zdobycie tych piór świadczyło o doskonałym wyszkoleniu sokoła, który opanował umiejętność nurkowania, tzn. nauczył się atakować czaplę w taki sposób, aby uniknąć jej wystawionego do góry dzioba, czyli "nurkować" pod nią (oczywiście w powietrzu, a nie w wodzie) i chwycić jej pierś. Atrakcją polowania na czaple jest więc chyba dreszczyk emocji związany z realnym niebezpieczeństwem, jakie grozi sokołowi ze strony tego ptaka. Co ciekawe, już w dawnych czasach istniał pewnego rodzaju szacunek dla czapli. Często polowanie polegało na strąceniu tego ptaka na ziemię bez większych obrażeń. Wtedy myśliwy zadowalał się wyrwaniem cennych piór, a czaplę puszczał wolno, zakładając jej niekiedy obrączkę z własnym herbem, upamiętniającą wyczyn.

Czapla (akurat amerykańska, ale za to dobrze widać rajery); (Wikimedia Commons).
Ale co z mniejszymi sokołami i ich miniaturowymi ofiarami? Bo przecież poluje się z kobuzem, a poza Europą nawet z maleńkim turumti... Niektóre ptaki śpiewające, na jakie można w ten sposób zapolować co prawda nie dostarczą człowiekowi zbyt wiele pożywienia, ale w różnych kulturach były dawniej uważane za rarytasy. Dotyczy to na przykład kwiczoła, który co prawda przedstawia sobą ok. 10 dkg żywej wagi, ale jego mięso ceniono ze względu na wyjątkowy aromat, jakiego dostarczały zjadane przez ptaka owoce jałowca i jarzębiny.

Kwiczoł (Wikimedia Commons).
Tak więc w ostatecznym rozrachunku, aby w pełni pojąć atrakcyjność sokolnictwa, które bywało i bywa - dawniej w Europie, a i obecnie w innych częściach świata - prawdziwym szaleństwem, trzeba zsumować wiele różnorodnych czynników, począwszy od wartości symbolicznej wiążącej się z faktem posiadania imponującego stworzenia, jakim jest ptak drapieżny, poprzez rozmaite rodzaje i odcienie przyjemności - ekscytację wiążącą się z rywalizacją i widokiem walki, radości podniebienia czy rozkosze erotyczne - aż po wzniosłe doznania estetyczne. Bo przecież wartość sokoła nie sprowadza się do tego, co on może złowić; polega także na tym, że ucieleśnia dla człowieka idee wzlotu, wolności, harmonii, zaufania i partnerskiej współpracy. Dlatego sylwetka ptaka na tle nieba rodzi szczególne i niezwykłe wzruszenia u ludzi wywodzących się z bardzo różnych kultur...
PS. To o afrodyzjakalnych własnościach hubary oczywiście było tylko tytułem anegdoty! - nie jest to z pewnością poważne wytłumaczenie popularności tego typu polowania na Bliskim Wschodzie. Zresztą rytuał tych polowań, ciągnących się nieraz tygodniami, nie zakłada obecności kobiet, więc afrodyzjakalna hubara przysporzyłaby im pewnie więcej cierpień niż rozkoszy... Poza tym arabska farmakopea tradycyjna wymienia znaczną liczbę darów natury mających rzekomo takie właściwości. Najprostszym do zdobycia i najbardziej godnym polecenia - gdyby ktoś chciał spróbować - jest rucola. Sałatka z jej dodatkiem, nawet jeśli nie pomoże, to na pewno nie zaszkodzi!