Podobno koń arabski należy do najstarszych ras, co potwierdzają świadectwa archeologiczne sprzed 4500 lat. Już wtedy odmiana, nazywana dziś koniem gorącokrwistym, oddzieliła się od reszty końskiego rodu. Bardzo wcześnie zaczęła też być świadomie kształtowana przez człowieka.
Ciekawi mnie tu mechanizm kulturowy, jaki mógł prowadzić do tego "wynalazku" świadomej hodowli na długo przed pojawieniem się pojęć dotyczących dziedziczenia cech. Myślę, że duże znaczenie miało tu odniesienie schematów wyobraźni ukształtowanych w ramach organizacji rodowo-plemiennej do świata specjalnego i cenionego zwierzęcia, jakim był koń. Od niepamiętnych czasów Arabowie kultywowali nasab, to znaczy zbierali i przechowywali pamięć o liniach genealogicznych, z jakich sami się wywodzili. Ta pamięć miała dla nich wielkie znaczenie jako podstawa kohezji grup i element cementujący sojusze, nic więc dziwnego, że stanowiła prawdziwą oś organizującą cały ich świat. Te same schematy zaczęto więc odnosić także do zwierząt, przydając im nazwiska i rodowody, a następnie "swatając" je między sobą.
Jednak co ciekawe, o ile Arabowie samych siebie pojmowali w kategoriach ściśle patrylinearnych (oznacza to, że tożsamość i status dziecka zależał niemal wyłącznie od statusu ojca, niezależnie od tego, kim była matka), o tyle, jak mi się wydaje, konie były bardziej matrylinearne. O ważności linii żeńskiej świadczy już sama legenda mówiąca, że cztery główne typy konia arabskiego wywodzą się od czterech klaczy należących do Mahometa, które jako jedyne z całego tabunu zawróciły od wodopoju na wezwanie Proroka. Natomiast o ogierach Mahometa tradycja milczy, a przynajmniej ja nie spotkałam się nigdy z żadnym przekazem na ten temat. Oczywiście musiały być jakieś ogiery, ale z drugiej strony w starożytnym świecie (np. wśród Greków) krążyło też wierzenie mówiące, że wyjątkowo szybkie konie rodzą się z klaczy zapłodnionych przez... wiatr. Nie wiem, czy również Arabowie podzielali tego rodzaju przesądy, ale chyba nie można tego całkiem wykluczyć. Ale być może podkreślanie ważności linii żeńskiej mogło równie dobrze opierać się na empirycznej obserwacji, że jakość źrebięcia zależy w większej mierze od jakości klaczy niż od jakości ogiera. Jednakże to, co mogło być konkluzją z obserwacji miesza się tu z rozmaitymi wyobrażeniami, dla których trudno znaleźć racjonalne wytłumaczenie. Sądzono na przykład, że prawdziwa klacz asila, reprezentantka najczystszej krwi, traci swoje właściwości, "psuje się", jeśli zostanie choćby raz pokryta ogierem, którego szlachetność mogła budzić wątpliwości. Być może więc o "matrylinearności" konia przesądził po prostu fakt, że zachowywano bardzo niewiele ogierów.
Uderzająca doskonałość konia arabskiego, widoczna zarówno w jego cielesnych kształtach, jak i zaletach charakteru, jest bowiem wynikiem zwielokrotnionej presji selekcyjnej. Beduin, sami przymierając głodem, bardzo rzadko mógł sobie pozwolić na utrzymanie konia, karmionego nie trawą, bo tej w centralnej Arabii jest jak na lekarstwo, ale daktylami i wielbłądzim mlekiem, a więc tym samym, czym sam się żywił. Dlatego też większość źrebiąt zabijano, a do hodowli przeznaczano tylko te najbardziej obiecujące.
Koń, zwłaszcza jeśli posiadał zalety charakteru, takie jak lojalność i odwaga, oddawał jednak wielkie usługi w walkach międzyplemiennych, zwłaszcza ze względu na szybkość, zwrotność i precyzję ataku, co dawało mu przewagę nad wielbłądem. Powstanie współczesnych państw i koniec walk międzyplemiennych, a później fascynacja samochodem jako środkiem transportu i symbolem statusu doprowadziła do wielkiego kryzysu hodowli na Półwyspie Arabskim. To odejście od konia było dość krótkotrwałe, ale bardzo destrukcyjne w skutkach. Toteż dzisiaj pojęcie asil można stosować już tylko w dość umownym znaczeniu, bo w dużej mierze koń arabski jest na tych terenach wynikiem reintrodukcji w oparciu o materiał hodowlany zachowany w świecie zachodnim, a zrąb wielkich stadnin saudyjskich i emirackich stanowią często konie zakupione za ciężkie miliony w Stanach Zjednoczonych czy Australii.