sobota, 24 kwietnia 2010

Traktat sokolniczy Pedra Lópeza de Ayala

Kastylijski arystokrata Pedro (lub Pero) López de Ayala (1332-1407) napisał swój traktat sokolniczy ponad sto lat po księdze Fryderyka II, kiedy polowanie z ptakami drapieżnymi nie tylko urosło już do rangi zajęcia wprost definiującego najwyższe grupy społeczne w całej Europie, ale też obrosło w różnego rodzaju przesądy i błędne przekonania. Dlatego też celem, jaki sobie postawił kastylijski hidalgo było zebranie całej prawdziwej i sprawdzonej wiedzy na temat technik układania sokołów, hodowli i codziennej troski, a także leczenia różnych schorzeń i zranień, jakim może ulegać ptak łowczy.
Pero López de Ayala był jednocześnie mężem stanu, poetą, historiografem, ale i przedstawicielem wielkiej arystokracji, dlatego też należy przypuszczać, że podobnie jak inni członkowie tej klasy społecznej sam często polował z sokołami i miał duże doświadczenie praktyczne w tym zakresie. Nic więc dziwnego, że postanowił zebrać swoją wiedzę, żeby choć trochę umilić sobie pobyt w więzieniu portugalskim, gdzie trafił jako jeniec po przegranej przez Kastylijczyków bitwie pod Aljubarrotą (1385). W rezultacie powstał traktat pod tytułem Libro de la caza de las aves ("Księga o polowaniu z ptakami"), składający się z 47 krótkich rozdziałów. Omawia w nim poszczególne gatunki ptaków drapieżnych, a następnie skupia się na trosce o zdrowie i wygląd ptaka. Daje też całą serię porad dotyczących leczenia złamań i różnych zranień, jakim może ulec ptak w starciu ze swoimi ofiarami. Podaje nawet, jakie leki dla ptaka sokolnik powinien mieć ze sobą udając się w pole. Większość tych porad oczywiście nie ma już większego znaczenia praktycznego dla współczesnego sokolnika, ale świadczy o tym, jak wysoko ceniono ptaki drapieżne w tej epoce i jak daleko idącą troską je otaczano. Chwilami można odnieść wrażenie, że dbano o nie bardziej niż o ludzi. Choć może to dziś szokować, zapewne jest w tym wiele prawdy. Wartość ptaka z pewnością przewyższała bez porównania wartość niewolnika czy przypisanego do ziemi chłopa. Nawet "cenę" samego możnowładcy przeliczano przecież niekiedy na sokoły, by przytoczyć tu tylko przykład hrabiego de Nevers, który mógł powrócić z niewoli jenieckiej tylko dzięki temu, że sułtan Bajazyd, odrzuciwszy wiele ofert w szczerym złocie, przyjął w końcu okup w wysokości tuzina ptaków. Tak więc zaledwie dwanaście sokołów wystarczało, aby wydostać się z naprawdę poważnych tarapatów.

Kastylijski tekst traktatu można znaleźć tutaj.