poniedziałek, 5 kwietnia 2010

Farys i furusijja


Arabskie pojęcie furusijja częściowo pokrywa się z polem znaczeniowym europejskiej chevalerie. Oznacza to wszystko, co przystoi farysowi, "człowiekowi na koniu", wojownikowi czy rycerzowi. Może więc w szerokim sensie oznaczać specyficzny etos rycerskości i męstwa, a w wąskim - umiejętności związane z troską o konia i walką na koniu. W średniowieczu powstała więc, podobnie jak w Europie, bogata literatura encyklopedyczna i dydaktyczna, obfitująca w traktaty o furusijji. Tradycyjnie wyróżniano w niej cztery główne działy: w pierwszym znajdują się porady weterynaryjne, zmierzające do utrzymania konia w dobrej kondycji oraz techniki szkolenia konia i jeźdźca; dział drugi dotyczy łucznictwa, trzeci posługiwania się włócznią, a czwarty - mieczem. Słynnym traktatem z tej dziedziny jest pochodząca z połowy XIV wieku Al-Furusijja Ibn Qajjima al-Dżawzijji.
Europejczycy mieli okazję zetknąć się ze specyfiką arabskiej szkoły jeździeckiej już w czasie krucjat, ale wtedy nie zrobiło to na nich chyba aż tak wielkiego wrażenia. Zdecydowanie bardziej imponowało im wtedy sokolnictwo, gra w szachy, a nawet dworność wobec kobiet i zwyczaj dawania im kwiatków (najlepiej damasceńskich róż). Natomiast w sferze jazdy konnej to spotkanie kultur nie przyniosło wiele nowego; nie próbowano też na poważnie sprowadzać wówczas do północnej Europy konia arabskiego - stało się to tak naprawdę dopiero w XIX wieku. Wynika to z tego, że w średniowiecznej Europie rozwijała się stopniowo coraz cięższa zbroja rycerska, a więc równolegle starano się wyhodować rosłego i odpowiednio silnego konia, który byłby w stanie wszystko to udźwignąć. Zakuty w zbroję rycerz, posadzony na tym koniu za pomocą specjalnego wyciągu z liną i blokiem, miał niewiele szans na pokazanie prawdziwego kunsztu jeździeckiego. Kwintesencją tej linii ewolucyjnej był turniej rycerski, gdzie chodziło o to, żeby się dobrze rozpędzić i w pojedynczym starciu strącić przeciwnika z siodła za pomocą solidnego drąga zwanego kopią.
Widać od razu, że zalety konia arabskiego, drobniutkiego lecz lojalnego na długich dystansach, nie miały szansy tu wypłynąć. Tak naprawdę farys i jego koń zaczął interesować Europejczyków dopiero znacznie później, na przełomie XVIII i XIX wieku. Teraz ludzie podróżujący na Bliski Wschód mieli zupełnie inne wychowanie jeździeckie i inne potrzeby w tym zakresie. Nie byli już rycerzami, ale angielskimi lordami, potrzebującymi zgrabnego, eleganckiego konia do towarzyskich gonitw i polowań; ćwiczyli ujeżdżanie po prostu jako sport. I tutaj właśnie wschodni farys mógł być dla nich niedościgłym wzorcem. Na to nałożyły się fascynacje kulturowe. Okazywało się, że etos czy specyficzny styl życia furusijji mógł być postrzegany jako coś romantycznego, współgrającego z ówczesnymi "modnymi klimatami", a obdarty, lecz dumny farys stał się jednym z ulubionych motywów malarstwa hippicznego tej epoki.

U góry: Juliusz Kossak, Farys, 1877, akwarela z Muzeum Narodowego w Warszawie.