poniedziałek, 31 stycznia 2011

Indeks Raswana

I jeszcze jedno ciekawe znalezisko wykopane na Facebooku. Jest to, jak zresztą widać, tablica rodowodowa koni czystej krwi arabskiej. Skąd to dokładnie wzięte - szczerze mówiąc nie wiem. Ale sprawa jest bez wątpienia ciekawa.


Prawdopodobnie jest to kawałek słynnego "Indeksu Raswana", zawierającego pochodzące bezpośrednio z pustyni linie czystej krwi arabskiej. Ten Carl R(einhard) Raswan (1893-1966) widniejący w nagłówku był znawcą konia najczystszej krwi (asil) i autorem wielu książek na ten temat. Jego nazwisko brzmiało właściwie Schmidt, dopiero później zmienił je na muzułmańskie Raswan.
Ciekawa jest anegdota mówiąca o tym, w jaki sposób ten Niemiec zainteresował się w ogóle koniem arabskim. Otóż podobno jako chłopiec podpatrzył księcia Saksonii Ernsta Heinricha na takim właśnie koniu, a właściwie samego konia, który, jak się wydawało, rozpoznawał swoje odbicie w wodzie i bawił się nim, co świadczyłoby o niezwykłej jak na zwierzaka inteligencji czy wręcz świadomości...
Końska mania Schmidta/Raswana obejmowała zresztą początkowo nie tylko araby. Fascynował się koniem przedstawionym w sztuce antycznej i szukał najdawniejszych świadectw dotyczących tego zwierzęcia i dziejów jego hodowli w starożytności. Ale po przeczytaniu relacji Ann Blunt o jej podróży w głąb Nadżdu zafiksował sobie szczególnie właśnie konie pustynne oraz wszystko co się z pustynią wiązało. Stał się ogólnie gorącym wielbicielem wszystkiego, co beduińskie, a więc tym samym moim prekursorem, a współczesnym mniej więcej Lawrence'a z Arabii. Podobnie jak on, opanował język arabski i osiedlił się początkowo w Aleksandrii jako przedstawiciel handlowy. To mu jednak nie wystarczało i zaczął nawiązywać coraz bliższe stosunki z szejkami koczującymi w okolicy. Od jednego z nich dostał później w prezencie swojego wyśnionego konia - ogiera Ghazala, unieśmiertelnionego w książce o koniach "pijących wiatr" (Trinker der Lüfte). Miał więc okazję zapoznać się z całą złożonością beduińskiego życia oraz z tajnikami hodowli beduińskiego konia.
Po przerwie spowodowanej I wojną światową, wyemigrował do Stanów Zjednoczonych, gdzie nawiązał kontakty ze środowiskiem hodowców konia arabskiego. Z misją od Kellogga powrócił do Europy, by kupować konie z Crabbet. Zapewne ze względu na te powiązania jeden z najlepszych potomków ogiera Skowronka nosił właśnie imię Raswan.

Carl Raswan powrócił między beduiństwo w 1926, odświeżając wcześniej zawarte braterstwo i pisząc książkę "Czarne namioty Arabii". Jego podróże po Arabii w latach 1930-31 miały też polski akcent w osobie Bohdana Ziętarskiego ze stadniny w Gumniskach, pracującego dla księcia Romana Sanguszki. To wtedy właśnie został sprowadzony m.in. ogier Kuhailan Haifi znany z historii stadniny w Janowie.
W tamtych latach na Półwyspie Arabskim Raswan był świadkiem zmierzchu konia bojowego, który nie wytrzymywał konkurencji z samochodem czy ciężką bronią palną, a więc stawał się bezużyteczny. Być może właśnie Raswan był jedną z postaci odpowiedzialnych za swoisty exodus tych koni z Arabii do Ameryki.
Wreszcie na stare lata, w 1955, podjął się sporządzenia tegoż właśnie indeksu Raswana, mającego objąć wszystkie linie rodowodowe koni sprowadzonych z Arabii do Europy i Ameryki w ciągu ostatnich 100 lat. Ta monumentalna praca zajęła mu czas aż do śmierci, a jej efekty zostały wydane przez żonę, mającą w tym zresztą znaczny udział.

Jak widać na zdjęciu, Raswan przejął wiele elementów beduińskiego stylu życia. Choć szczycił się faktem, że nigdy nie nawrócił się na islam, został przyjęty do plemienia i do końca życia miał niezwykle wysokie mniemanie o wartościach wyznawanych przez Arabów.